|
Józef Markiewicz
* 09.06.1910r w Busku + 17.03.1994r w Rębiszowie |
Józefa Markiewicz z Pospiszylów
* 14.03.1913r w Busku + 06.09.2001r w Opolu |
|
||||||
Rodzice |
|||||||||
Michał i Rozalia z Chruniewiczów |
Jan i Maria z Halikowskich Pospiszylowie |
||||||||
Rodzeństwo |
|||||||||
Jan Markiewicz Franciszek Markiewicz |
Zofia Pospiszyl (zam. Jurdyga) Eleonora Pospiszyl (zam. Dacko) |
||||||||
Dzieci |
|||||||||
Maria (*16.01.1941r Busk) |
Tadeusz (*28.02.1947r Rębiszów +11.06.1994r Jelenia Góra) |
Adam (*+ kwiecień 1948r Rębiszów) |
|||||||
|
|||||||||
Mój Tata Józef Markiewicz urodził się
09.06.1910 r. w Busku . Jego rodzicami byli Michał i Rozalia z Chruniewiczów,
którzy związek małżeński zawarli 18 lipca 1901 r. Rodzicami Rozalii byli Daniel
i Franciszka Chruniewicz. Natomiast ze strony Michała Markiewicza wiadomo tylko
, że matka miała na imię Zofia i pochodziła z rodziny Czuczmanów.
Tata mój urodził się 9 lat po ślubie rodziców i był ich ostatnim dzieckiem. Bracia Taty, a moi stryjkowie byli starsi: Jan o 8 lat, a Franciszek o 5 lat. Kiedy mama Taty, a moja babcia zmarła Tata miał 8 lat.
Po ukończeniu szkoły podstawowej odbył naukę rzemiosła szewskiego w czasie od 15.11.1924 do 15.11.1927 r u pana Nachmana Zwerlinga. W dniu 14 grudnia 1927 złożył egzamin czeladniczy przed Komisją Egzaminacyjną w Busku z wynikiem bardzo dobrym. Przełożonym Taty był Leon Moszczak .
W Busku Tata mieszkał w rodzinnym domu przy ul. Dominikanów 22, zajmował połowę budynku. W drugiej połowie mieszkał jego brat Franciszek. Taki podział był wolą jego ojca.
W latach 1933 - 1935 Tata zakupił dwie parcele gruntowe. Pierwszą od Marii Piotrowicz zam. Gryf , w dniu 21 listopada 1933 r. Drugą od Michaliny Piotrowicz dnia 16 sierpnia 1935 r.Zachowały się oryginalne wypisy z ksiąg hipotecznych i notarialne potwierdzenia umów . Świadkami kupna pierwszej parceli byli :Bronisław Gryf , Eugeniusz Maksymiszyn oraz Adolf Nitarski - Notariusz.
Przy
zakupie drugiej świadkami byli : Władysław Woronowski, Jan Franciszkiewicz oraz
Aleksander Jurkiewicz z-ca notariusza w Busku.
Tata mój założył rodzinę mając 29 lat. Małżonką jego została Józefa z Pospiszylów córka Jana i Marii z Halikowskich. Ślub odbył się w kościele parafialnym pod wezwaniem św. Stanisława w Busku dnia 04 lipca 1939 r, udzielił go ksiądz Wojciech Stuglik.
|
W latach od ich ślubu do moich urodzin Tata pracował w zawodzie i razem z Mamą prowadzili gospodarstwo.
Urodziłam się jako pierwsza 16 stycznia 1944 r w Busku, chrztu udzielił mi prawdopodobnie ks. Antoni Adamiuk późniejszy Biskup- Sufragan Diecezji Opolskiej. Chrzestnymi rodzicami byli Maria Markiewicz z domu Łucyk oraz Władysław Jurdyga mąż mojej cioci Zofii - siostry Mamy.
|
W
drugiej połowie 1944 r Tata został powołany do I Armii Wojska Polskiego,
z którą przeszedł cały szlak bojowy łącznie z operacją berlińską. Po wojnie
został odznaczony Medalem- "Za udział w walkach o Berlin" .
W tym czasie w Busku Ukraińcy pod rządami niemieckimi poczuli się pewnie i za ich przyzwoleniem rozpoczęli krwawą rozprawę z Polakami szykując się do utworzenia tzw.Samostijnej Ukrainy. Zorganizowani w bandy Stefana Bandery zaczęli mordować polskich mieszkańców i palić ich zabudowania. Pamiętam z opowiadań Mamy , że uratowała nas studnia mieszcząca się koło domu. Kiedy banderowcy podeszli pod nasz dom Mama trzymając mnie na rękach ukryła się w studni stojąc tam na stopniu a woda sięgała jej do pasa. Przyciskała mi usta bojąc się żebym płaczem nie zdradziła tymczasowego schronienia.
Była także świadkiem okrutnego mordu całej rodziny brata mojego chrzestnego ojca.
Te straszne wydarzenia jak również to, że ludzie z Buska wraz z rodzinami zaczęli uciekać na zachód przed szerzącymi się pożarami, mordami, i okrucieństwami, spowodowały, że Mama w drugiej połowie 1944 roku opuściła Busk i wyjechała do Brzeska (woj. krakowskie).
Nie wiem, dlaczego przed końcem 1944 r wróciła z powrotem do Buska. Jednak strach przed tym co tam się działo a także fakt wyjazdu jej najstarszej siostry Zofii z całą rodziną spowodowały, że podjęła starania o repatriację. 15 czerwca 1945 r załadowano nas do pociągu repatriacyjnego. Wagonem bydlęcym dojechałyśmy do Bytomia. Tam był dwutygodniowy, przymusowy postój, bo wagony zabrano na potrzeby wojska. Po dwu tygodniach wyruszyłyśmy w dalszą podróż. Ostatecznie dojechałyśmy do Koźla, a stamtąd wg. decyzji PUR do Klisina koło Głubczyc gdzie już sporo rodzin z Buska zakwaterowano.
Po
zakończeniu wojny Tata został zdemobilizowany i jako osadnik wojskowy otrzymał
gospodarstwo rolne na Ziemiach Odzyskanych w Rębiszowie k/ Jeleniej Góry.
Gospodarstwo było pięciohektarowe z zabudowaniami. Dokładnie nie wiem, po jakim
czasie Tata nas odnalazł.Jednak wiem, że już na początku 1946 r byliśmy razem.
W roku 1947 urodził się mój brat Tadeusz, a rok później Adaś, który niestety na świat przyszedł martwy.
W
społeczności Rębiszowa Tata był lubiany i poważany. Pewnie i z tego powodu
ludzie go doceniali, bo około 30 lat pełnił funkcje sołtysa, z której
ostatecznie zrezygnował, gdy zdrowie już niezbyt mu dopisywało.
Niezależnie od sołtysowania prowadził swoje gospodarstwo rolne.
Przez wszystkie te lata był człowiekiem uczciwym , skromnym i życzliwym ludziom .
Dla sporej ilości mieszkańców był jak członek rodziny, więc wielu młodych i starszych zwracało się do niego mówiąc "wujku".
Za swoja pracę i postawę otrzymał w 1983 r Krzyż Kawalerski Orderu Odrodzenia Polski.
Tak jak większość przesiedleńców z
kresów przez wiele lat miał nadzieję na powrót do swojego Buska. Później zrozumiał,
że jest to niemożliwe, ale miłość do tamtych ziem pozostała do końca jego
życia. Przez całe życie ciężko pracował i może dzięki temu był człowiekiem
krzepkim i zdrowym. Mając 80 lat jeździł do pobliskiego miasteczka rowerem, a
było to w sumie 12 km i w wielu miejscach pod górkę.
Pod koniec życia został potrącony przez pijanego traktorzystę i to zaważyło na jego zdrowiu..Do tego doszła choroba niedokrwienna nogi - nie leczona spowodowała konieczność amputacji. Ból, bezsilność, niemożność samodzielnego życia zgasiło chęć życia i w wieku 83 lat dnia 17 marca 1994 r opatrzony Sakramentami Świętymi odszedł od nas na wieczny odpoczynek.
Na zakończenie, parę słów o dzieciach Józefa Markiewicza.
Ja ukończyłam szkołę podstawową w Rębiszowie a szkołę średnią w Mirsku. Po maturze dostałam się do Państwowej Szkoły Położnych w Opolu. Po zdobyciu dyplomu rozpoczęłam pracę jako położna-instrumentariuszka w Wojewódzkim Specjalistycznym Szpitalu Ginekologiczno-Położniczym i Noworodków w Opolu. W służbie zdrowia przepracowałam 42 lata. Mieszkam cały czas w Opolu, mam męża lwowiaka.
Mój brat Tadeusz ukończył szkolę podstawową w Rębiszowie a Technikum Chemiczne w Jeleniej Górze oraz wyższe studia społeczno-ekonomiczne w Warszawie. Zamieszkał na stałe w Jeleniej Górze. Tam pracował i tam się ożenił. Zmarł przedwcześnie w wieku 47 lat.
Pisząc te krótką notatkę o losach mego Ojca i rodziny opierałam się na zasłyszanych i zapamiętanych opowieściach moich rodziców i krewnych. Wymieniając nazwiska i daty, które zapamiętałam lub wyciągnęłam z nielicznych ocalałych dokumentów mam nadzieję, że znajdą się świadkowie, którzy zapamiętali tamte czasy, miejsca, ludzi i zechcą się ze mną podzielić informacjami.